Dzięki postaciom Kargula i Pawlaka, Sylwester
Chęciński to, od blisko czterdziestu lat, jeden z bardziej rozpoznawanych
reżyserów. Jego filmy należą do różnych gatunków, a w centrum uwagi każdego z
nich umieszczane są różne charaktery postaci. „Malarz polskich charakterów” w swoich produkcjach umiejętnie ukazuje
prawdę o nas samych zabarwioną rozmaitymi emocjami, od nadziei i radości do
obaw i niepewności. Dzięki swoim postaciom, w sprytny i niezauważalny sposób
nakreśla panującego aktualnie ducha społeczeństwa i zmusza do głębszej
refleksji.
Rada Miejska przyznając Chęcińskiemu
Nagrodę Wrocławia w 2000 roku tak uzasadniła swoją decyzję: „Chęciński po mistrzowsku miesza
sprawy serio z zabawą, znakomicie buduje gagi, zderza je i pointuje. Bezbłędnie
wykorzystuje dowcip sytuacyjny. Jego filmy autentycznie bawią, nie epatują
wymyślonym nowatorstwem, są czytelne, bezpretensjonalne i proste w odbiorze.”
Jednym
z ważniejszych filmów dla samego Chęcińskiego jest Katastrofa z 1965
roku. Jej głównym bohaterem jest młody inżynier Grzegorz Hulewicz grany przez Stanisława
Niwińskiego. Zaprojektował on most, który runął niedługo po budowie. W
tytułowej katastrofie ginie parę osób, Hulewicz nie poczuwa się do winy. Wraz z
rozwojem akcji filmu śledzimy również przebieg śledztwa mającego za zadanie
ustalić winnego. Jak na dobrze skonstruowany film psychologiczno-obyczajowy
przystało, Katastrofa to przede wszystkim obraz próbujący
scharakteryzować moralność i obyczajowość środowiska inteligencji inżynierskiej,
w której żyje bohater. Jest on również pytaniem o stan ducha polskiego
społeczeństwa tamtego okresu, gdzie interesy działają „za przysługi” i na
wszystko patrzy się z przymrużeniem oka. Wszystko działa dopóki odnosi się sukcesy, a w
przypadku niepowodzenia, każdy dba już wyłącznie o swój interes i próbuje
oddalić od siebie nieszczęście. Nawet kosztem innych. W takich sytuacjach ten,
kto ma najmniej szczęścia zostaje „kozłem ofiarnym”, w końcu ktoś musi być
winny. Film kończy się sceną planowania ucieczki – wyjazdu do innego miasta –
przez Hulewicza. Tylko, czy taki zabieg coś zmieni? Wszak wszędzie jest tak
samo. Katastrofa.
Innym
filmem pytającym o społeczną moralność jest, powstały czterdzieści lat później,
film pod tytułem Przybyli ułani z 2005 roku. To historia z małej
miejscowości Osiek w przeddzień uroczystości upamiętnienia wyzwolenia wsi z rąk
bolszewików. Marian (Zbigniew Zamachowski) pragnie, aby to jego teść odsłonił
pamiątkową tablicę zamówioną specjalnie na tę okazję. Cała scena nie byłaby
niczym niezwykłym, gdyby nie fakt, że prawdziwym interesem Mariana jest
zdobycie od wójta przedłużenia koncesji na sprzedaż alkoholu i utrzymanie
interesu. Ostatecznie rachunek za próbę osiągnięcia celu przewyższa jego
faktyczną wartość. I tu Chęciński krytycznym okiem patrzy na postawę
obywatelską narodu. Na upadek tradycji i szacunku dla niej, zanik wartości
moralnych i przemianowanie ich na jedną, nową wartość jaką jest pieniądz. O tym
wszystkim mówi za pomocą doskonale wyważonej lekkiej komedii, w której
delikatny humor nie przyćmiewa powagi podjętego tematu, ale pozwala spokojnie
przyjąć krytykę postawy społecznej, a co za tym idzie i nas samych. Przybyli
ułani to produkcja stworzona na potrzeby telewizji, co dodatkowo pozwoliło
wykorzystać szansę dotarcia do szerszego grona publiczności. Nie zostawia nas
Chęciński jednak jedynie z wizją moralnego upadku. Daje cień szansy na
odrodzenie się na nowo dawnych wartości.
Mimo
tak dużej różnicy czasowej między powstaniem obu filmów, najważniejszym chyba
pytaniem jakie może nam się nasunąć, jest pytanie dotyczące aktualności obu
poruszanych tematów. Media podają co jakiś czas informacje o wykorzystaniu innego
niż przewidziany w projekcie materiału, przez co ukończone inwestycje nadają
się od razu do remontu. Scena jak wyjęta z Katastrofy. Z drugiej strony,
czy za wszystkimi przekrętami inwestycyjnymi nie kryją się pobudki finansowe?
Wartość pieniądza przerasta wartość wspólnego dobra i społecznego zaufania. To
już Przybyli ułani. Dwa filmy niezwykle mocno korespondujące ze sobą mi
dużej odległości czasowej. Oba tematy aktualne zarówno w roku 1965 jak i 2005.
Zamysł reżysera czy zwykły przypadek? Różni je tylko sposób opowieści
dostosowany do czasów w jakich powstawały.